Dzień sparingów.
Przed tym: "mini zgrupowanie"
Cały nasz dzisiejszy dzień, był podporządkowany sparingowi z "Coerverem" zaplanowanym na godz 17.
Zburzyło to nasz harmonogram, ale nie miało większego wpływu na chłopaków. Jedynym "ocalałym" standardem, została pora pobudki i śniadania.
Przygotowania do test meczu, odbywały się niczym w reprezentacji Polski ;)
Zdrowe śniadanko, relaks w SPA (to co zwykle: basenik, sauny... ;))
Po basenie lekki trening: zabawa z piłką, trochę postrzelaliśmy. Jednym słowem chillout. Za to za bardzo "chillout'owo" wyglądała krótka gierka na koniec. Chyba za bardzo "zmiękczyliśmy" się w saunach. Gra się nie kleiła i wychodziło niewiele. Dotrwaliśmy jednak do końca...
Potem obiad i siesta. Nakazałem godzinne, całkowite leżakowanie.
Przed nami, swój sparing rozegrali nasi starsi Unici. Powołanie na ten mecz otrzymał nasz bramkarz: Kuba Biecki. O jego występie i całym sparingu rocznika 2001 w relacji trenera Marka.
O 16.50 odprawa, na której wyznaczyliśmy sobie założenia na mecz. I pogadanka "motywacyjno-mentalna". Jak się później okazało, skuteczna :)
Po ustaleniach z trenerami z Coervera, uzgodniliśmy: gramy trzema "czwórkami" i po 4 min. przez 1,5h. Zmiany hokejowe.
Nasze składy wyglądały następująco:
I - Biecki Czech, Kudera, Latko, Pukocz, Zięba
II - Biecki, Domagała, Konowalski, Mikołaj, Pajor, Zając
III - Richter (br), Augustin, Gaweł, Kania,
Układ "sił" naszych ekip, był zależny od wieku przeciwnika. A właściwie fizyczności. I to właśnie ten aspekt, miał największy wpływ na końcowy rezultat. Mając na uwadze wyszkolenie techniczne naszych przeciwników (4x dziennie trenują technikę i tylko technikę - zgodnie z założeniami metodologii "Coerver Coaching") postawiliśmy na prostą grę. Przyjmij - odegraj - pokaż się. Uczulałem na próby naśladowania przeciwników i wszelkie sztuczki techniczne. W dalszym ciągu gramy z "rotacją": zawodnik z pola gra w ciągu meczu na wszystkich pozycjach. Metoda ta powoli przynosi zamierzone rezultaty. Chłopcy nie są "przyklejeni" do "swoich" (?) pozycji a przez to stają się bardziej wszechstronni. Sam mecz przebiegał głównie pod nasze dyktando, choć trzeba zauważyć, że rywale nie mieli nominalnego bramkarza. Świetnie zagraliśmy w obronie 1x1. Ustawienie ciała, przesuwanie i odbiór piłki, właściwie bez zarzutu. Walka była ostra, czego potwierdzeniem były dość liczne (chyba 5) kontuzje przeciwnika. Podkreślę, że walka była typowo piłkarska i fair. W ataku byliśmy skuteczni, można powiedzieć: do bólu. Kilkanaście strzelonych bramek przy straconej jednej (dopiero w 46'). A nasze umiejętności techniczne nie odbiegały od "coerverowców". Dowodem niech będzie, min. bramka Oskara, który w pełnym biegu przez 3/4 boiska, przed oddaniem celnego strzału, zdążył... podciągnąć oba rękawy dresu! Zresztą, "Oki" był egzekutorem w dzisiejszym meczu. Snajperską formą błysnął... Kuba Augustin, kompletując hattricka. Kilka bramek strzelił Tomek Mikołaj, po swoim trafieniu zaliczyli też: Pepek, Kamil i Maciek Gaweł. Nie byłoby tylu goli, gdyby nie wspomniana gra całej drużyny. Konsekwentnie i ambitnie. Brawa dla wszystkich!
Po zakończeniu meczu, chłopakom było mało i zostaliśmy jeszcze na boisku przez 45', "dogrywając" się do końca. Jak zwykle wygłodniali poszliśmy na kolację, a pyszne kopytka znikały w... galopie!
Długi dzień za nami. Zasłużyliśmy na odpoczynek.
Good night :)