Przenikliwe zimno i ulewny deszcz, czyli: MOCNO JESIENNA LIGA DEICHMANNA - kolejka 2.
W ekstremalnych warunkach pogodowych przyszło nam rozegrać kolejne spotkania w KJLD. Losy rozpoczęcia rozgrywek w tym dniu, ważyły się do ostatniej minuty. Wspólnie z organizatorem i trenerami uzgodniliśmy: gramy! Skróciliśmy tylko czas meczu do jednej, 15 minutowej części. Można by było powątpiewać w słuszność decyzji i zapewne część z Rodziców i zawodników nie do końca była zadowolona z tych ustaleń. Ale... No właśnie. Piłka nożna to taki sport, kiedy nie zawsze świeci słonko, jest przyjemna temperatura a trawka jest zielona. Czasem wymaga poświęceń. No i nabieramy nowych, boiskowych doświadczeń, grając w takich warunkach. Zapewne wielu z naszych małych piłkarzy, zachwyca się Ligą Angielską (Man United, Chelsea, Arsenal) i marzy o występie w niej. A wiemy jak jest z pogodą na Wyspach Brytyjskich...
Tyle tytułem wstępu. O samych meczach:
Rozegraliśmy cztery spotkania, z:
- Pumami - 2-1. Jedno jest pewne: mamy świetne pierwsze mecze (jak do tej pory). Znowu przystąpiliśmy do frontalnego ataku spychając Pumy do ich jaskini, przepraszam, bramki ;) Raz po raz ostrzeliwaliśmy bramkę przeciwnika. Kilka soczystych uderzeń z lewej, podobno słabszej, nogi zaliczył Igor. Mijały one nieznacznie światło bramki ale upór się opłacił. W końcu wpadło i dało to efekt w postaci gola, dającego nam prowadzenie 1-0. O naszym mocnym presssingu w tym meczu, świadczy drugi gol. Mateusz Kędziora tak długo nękał przeciwnika, aż ten w końcu zagrał do swojego bramkarza, który wypuścił mokrą piłkę i wpadła do bramki. Rywale gola kontaktowego zdobyli po naszym gapiostwie i szybkiej kontrze. Jednak to my byliśmy drużyną lepszą wygrywając 2-1.
- Tygrysami (0-4), Kojotami (0-3) i Bizonami (0-5). Wysuwa się kolejne stwierdzenie: Pancerniki nie lubią zimna! ;) Tygrysy i Kojoty, mając futra, nie wspominając o Bizonach, lepiej sobie radzą z chłodem i zmęczeniem. Nasze zmoknięte pancerze troszkę nam ciążyły i pomimo starań przegraliśmy pozostałe mecze. Każdy dał z siebie wszystko i widać to było po czerwonych twarzach ze zmęczenia i trzęsących kolanach z wysiłku. Chłopaki, głowa do góry! Jeszcze mamy rewanże...
Wszystkim chłopakom dziękuję za zaangażowanie i podjęcie walki nie tylko z rywalami ale i własnymi słabościami. Wiem jak trudne było zmuszenie waszego młodego organizmu do wysiłku w tak trudnych warunkach. Mam nadzieję, że Wy oraz przybyli Kibice się nie rozchorujecie i z przyjemnością stawicie się na następną rundę rozgrywek.
ps1. pozdrowienia dla Kacpra, który chory, nie mógł nas wspomóc :)
ps2. ekipę "M" (zainteresowani wiedzą o co chodzi ;)) proszę o ustalenie ksywek, przezwisk lub numerów. Bo o ile komunikacja podczas meczu z Mikołajem i Maćkiem nie sprawia mi trudności, to już z Mateuszami: Kucem, Kędziorą i Miśkiem jest czasem sporym wyzwaniem. A jak jeszcze Mateuszowie są w komplecie na boisku...